Ciekawe kiedy mu się znudzi obsadzanie Coopera i (tfu!) Lawrence w jednym mydlanym romansidle. Rzygać się chcę od tej monotonności. Czyżby jakiś układ między tą trójką?
Też już czuję przesyt. Trzy filmy pod rząd z tym samym duetem? Plus już drugi raz z nimi DeNiro? Czyżby Tim Burton poprawnych filmów? :P
Na razie to oni byli na ekranie romansidła tylko raz, w Poradniku, więc o co ci chodzi XD W American Hustle to chyba nawet 1 sceny razem nie mieli lol
Obsadzanie tych samych aktorów w kolejnych filmach danego reżysera to żadna nowość. Spójrz chociażby na Wojtka Smarzowskiego - u niego zawsze grają ci sami aktorzy, m.in.: Topa, Dziędziel czy Jakubik. Wszystko zależy jednak od właściwego wykorzystania potencjału, a Russelowi wychodzi to w kratkę.
_______________
Zapraszam na: filmbuk.weebly.com
Nie mówiąc już choćby o Martinie Scorsese i jego nieprzeciętnym przywiązaniu najpierw do DeNiro a teraz do Leonardo di Caprio. Nie rozumiem co dziwnego w tym, że jeśli komuś się z kimś dobrze współpracuje, to stara się tę współpracę kontynuować. Dotyczy to nie tylko kręcenia filmów.
Hollywood to nie związki zawodowe, reżyser powinien wiedzieć jak wykorzystać potencjał wielu aktorów a nie skupiać się na odgrzewaniu kotleta.
To tak jakbyś mówił, że Woody Allen w swoich niegdysiejszych produkcjach nie potrafił wykorzystać potencjału aktorów, gdyż w głównych rolach zazwyczaj obsadzał siebie.
Porównujesz rzeczy zupełnie nieporównywalnie, gdzie Russellowi do Allena? Ten drugi to klasa sama w sobie, żywa legenda kinematografii światowej, Russell to reżyser powiedziałbym, że nawet niszowy.
Nie porównuję reżyserów, tylko mówię o zasadach. Poza tym określenie niszowy, w przypadku reżysera, który zdobył 5 nominacji do Nagrody Akademii, jest lekkim nadużyciem. Chyba każdy człowiek interesujący się choćby trochę współczesnym kinem amerykańskim kojarzy filmy jego autorstwa.
W przypadku Russella odnoszę wrażenie, że nominacje zawdzięcza dzięki znajomości z pewnymi osobami z dość ekskluzywnego środowiska filmowego. Ale obym się mylił.
Za porównanie Russela do Scorsese w jakimkolwiek aspekcie powinien być ban. Gdybym ja była bossem w tym ku.rwidołku, to by tak było.
Nie rozumiem z czym masz problem. Ja wygłosiłem tutaj swoje zdanie, do czego mam prawo. Jeśli nie zgadzasz się z moją tezą to podaj jakieś merytoryczne argumenty i dbaj o kwiecistość języka a nie rzucasz hasłami rodem z korytarza w gimnazjum.
Bergman również ciągle zatrudniał tych samych aktorów i to niczego mu nie ujmuje. Nie porównuję Russela do Bergmana, ale obsadzanie tych samych aktorów to, moim zdaniem, nic złego.
Podobno większość aktorów nie chce z nim pracowąc, bo zachowuje się jak dupek. Może tylko ta dwójka go toleruje ;)